niedziela, 22 listopada 2009

czwartek, 12 listopada 2009

Czytam sobie i nie wierzę.

- W tym roku z inicjatywy ministerstwa zamierzamy przyjąć program rządowy dotyczący dzieci i rodzin z dziećmi. Na ten program składa się kilka istotnych rozwiązań o charakterze ustawowym, a także programowym (...) Widać, co się w tej chwili dzieje, kiedy rodzice próbują zapisać dzieci do żłobka. W związku z tym podjęliśmy intensywne prace na początku tego roku, aby ten sztywny gorset organizacyjny i instytucjonalny lekko rozluźnić - Jolanta Fedak, minister pracy, 1 czerwca 2009

Jest lepiej?

Z wyliczeń w GW:

Załozmy, ze mama malucha chce wrócić do pracy (kryzys mamy, kryzys). Jeśli dziecko nie dostanie się do publicznego złobka, moze pójść do prywatnego. Za 1600 zł miesięcznie. Niania kosztuje podobnie. Którą rodzinę na to stać?

Złobek podlega Ministerstwu Zdrowia, co skutecznie utrudnia powstawanie nowych placówek. A przeciez mogłyby powstać złobki np. przyzakonne lub przykościelne, przy fundacjach...

Czy rząd chce, zeby dzieci nie było wcale? Osobiście jak czytam statystyki i obietnice, to powaznie się zastanawiam, czy marzyć w ogóle o dzieciach czy nie.

Niniejszym więc dedykuję osobom chcącym mieć dzieci rządy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, z jednoczesnym poddaniem pod rozwagę słów Wieszcza:


Straszne dzieci


Przykład I

Akurat przed tygodniem. Ulica Epinalska 18 m 34. Mieszkanie państwa Zomińskich. Zimno. Babcia Zomińska do wnuczki Zomińskiej. - Po prostu zamarzam. Wnuczka Zomińska. - Niech babcia fiknie parę koziołków, zaraz babci cieplej będzie. Rezultat? Apopleksja babci na skutek koziołków.

Przykład II
14-letni Hubert R. wyszedł z domu i nie wrócił. Po tygodniu znaleziono go w apartamentach pewnej aktorki. Aktorka tłumaczyła się, ze Hubert zrobił na niej wrażenie dojrzałego człowieka, ponieważ miał świetnie przyklejone wąsy i brodę. A przecież niemożliwe, Panie Redaktorze, zeby stara aktorka nie znała się na trikach charakteryzacyjnych!

Przykład III
Jean Duval, znany francuski poeta, ruralista sentymentalny, został doprowadzony do rozstroju nerwowego przez grupę dzieci szkolnych, które systematycznie, z nieopisanym okrucieństwem wyszydzały jego wiersze i prozę.

Przykład IV
W mieście Red Tape (Australia) dziewięcioletnia Margaret Lawson mimo najlepszego przykładu ze strony bogobojnych rodziców (ojciec jest pastorem i kierownikiem lokalnej Ligi Wstrzemięźliwości Tytoniowej) kłamie od rana do wieczora, oszukuje koleżanki i znęca się nad zwierzętami.

Przykład V
W nowojorskiej klinice położniczej "Stork Merry Stork" niemowlęta, rzekomo wskutek zbyt małych przydziałów, podniosły otwarty bunt, wspólnymi siłami pobiły naczelnego lekarza i podczas silnego mrozu wyszły na ulicę, przeziębiając się śmiertelnie. Bez komentarzy.

Przykład VI
Basia Ó, córka bibliotekarza, człowieka ogólnie szanowanego w sferach naukowych i artystycznych, namówiła podstępnie swego ojca do wystąpienia na Koncercie Wokalno-Charytatywnym w charakterze tak zwanego magika-prestidigitatora. Ojcu sztuki nie udały się i wyżej wymieniony został pobity na kwaśne jabłko przez publiczność, tracąc w ten sposób zdolność do pracy.

Przykład VII
Hieronim Bożuchowski, dziesięcioletni cynik, oświadczył przerażonym rodzicom, że ma zupełnie inny światopogląd, zmienił nazwisko na Kozubski i wyprowadził się z domu.

Przykład VIII
Tylko do wiadomości Redakcji.

Przykład IX
Miecio Ryba, syn zasłużonego trębacza z Wieży Mariackiej, dolał ojcu przed występem spirytusu denaturowanego do porcelanowej filiżanki z herbatą, w związku z czym nieszczęsny ojciec przez szereg godzin wygrywał zamiast tradycyjnego hejnału nieprzyzwoitą piosenkę "Wszystkie rybki śpią w jeziorze".


Przykładów takich mógłbym niestety podać jeszcze setki.
Karakuliambro
Konstanty Ildefons Gałczyński, 1947

niedziela, 8 listopada 2009

Na przyszły marsz ONR w Warszawie

Zjeżdżanie endeków
(z okazji zjazdu Zw. Lud.-Nar. w Poznaniu)

W Poznaniu, gdzie jest słoń
i milion restauracyj,
postanowili zjazd
zrobić prawdziwi Polacy:

A więc panowie barwiarze
przystroili się w bandaże,
Romanowi Dmowskiemu
chleb z solą podali na tacy.

Kiedy pan Marian Seyda
odegrał Mariacki Hejnał,
to z piersi panny Szebeko
elokwentne trysnęło mleko,
a z ust wonny wypłynął aromat.

No i wszyscy wołali,
łysi i osiwiali:
- Niech żyje Wódz Narodu
Pan Roman!!!

Wszystko to było składne,
daję słowo: bardzo ładne:

Miły prof. Rybarski
stał jak konfederat barski.

Jeszcze go teraz widzę,
jak palcem na Orła wskazuje!
- O Polsko, czy się nie wstydzisz?
gubią cię Żydzi,
masony, cyruliki i zbóje!

Na końcu Trąmpczyński marszałek
odegrał też swój kawałek,
mówił długo i ciężko:

- Jesteśmy partią zwycięską,
musimy twardo stać,
psiamać!
Młodzież nie pójdzie na lep!

Dla ludu chleb!
I basta.
Proszę państwa, ja w Polskę wierzę
i w te kochane rubieże
szczerze.

A kiedy się to skończyło,
wszystkim było b. miło,
zagrała harfa eolska,
w ZOO zatrąbił słoń.

O, biedna, biedna Polska...

Konstanty Ildefons Gałczyński
"Cyrulik Warszawski", 1929 nr 28