wtorek, 17 sierpnia 2010

WSZYSCY WON!!!

"Wszyscy won!" - ryknął swego czasu u Pospieszalskiego Cejrowski. Dziś trzeba w końcu ryknąć: WSZYSCY WON! - wszyscy członkowie rządu Tuska odpowiedzialni za katastrofę w Smoleńsku.

Tak dalej się nie da. Kolejne ujawniane szczegóły stawiają włosy na głowie. Wiemy, że za organizację lotu odpowiedzialna była Kancelaria Premiera. Wiemy, ze Biuro Ochrony Rządu - podlegające Kancelarii Premiera - nie sprawdziło stanu lotniska. Dziś dowiedzieliśmy się, że az do 16 marca strona rosyjska nie wiedziała, że do Katynia przyjedzie prezydent RP, pomimo, ze mówiło się o tym juz w grudniu. Wiemy w końcu, ze to szef Kancelarii Premiera ustalił po telefonie Putina do Tuska, ze będą dwie osobne wizyty, a Tusk spotka się z Putinem 7, a nie 10 kwietnia. Wiemy wreszcie, ze Lech Kaczyński leciał prywatnie.

Kiedy Tomasz Arabski stanie przed sądem, nie wiem. Pewnie nieprędko.
Jest jednak odpowiedzialny za część splotu okoliczności, które mogły doprowadzić do katastrofy.


Mam dosyć tego kraju, dosyć tego rządu, tej błazenady, łajdactwa, bezczelności, zartów z tragedii. Dosyć podwyzszanych podatków, dosyć ignorancji ministra finansów, dosyć płaszczenia się przed Rosją, dosyć tolerowania chamstwa, dosyć niszczenia edukacji, kultury, dosyć władzy absolutnej.

Nadeszła pora rewolucji. 30 lat temu zwykli ludzie pokazali, ze mają siłę i potrafią wydrzeć bezwzględnej władzy swoje prawa. Taka juz polska tradycja, ze co 25 lat musi dojść do rewolty.

Idę po benzynę.

sobota, 14 sierpnia 2010

Seweryn Blumsztajn, czyli czysta obłuda

Dyżurny redaktor "Gazety Wyborczej" zabrał głos. Mocno poirytowany pytaniem o agresję ze strona oświadczył, że jego zwolennicy "nie będą nam dyktować warunków" i uzasadnił to demokracją. Parę tygodni wcześniej wartościami europejskimi i demokratycznymi uzasadniał konieczność obecności władz Warszawy na Europride, a poniewaz władz Warszawy nie było, uznał miasto za wiochę. Idąc tokiem rozumowania redaktora Blumsztajna sprzed paru tygodni władze Warszawy powinny być pod krzyzem. Idąc obecnym - nie powinny zgadzać się w ogóle na Europride.
Braku rozumu redaktorowi Blumsztajnowi zarzucić nie mozna. Za to mozna na podstawie ponizszych filmików zarzucić wyznawanie zasady Kalego.
Niestety, na błudzie redaktora Blumsztajna mozna by skończyć, ale problem jest głębszy. "Gazeta Wyborcza" ustami redaktora Blumsztajna po raz kolejny uprawia politykę jedynie słusznej racji. Ze nie trzyma się ona kupy? No co wy? W "Gazecie Wyborczej" zawsze jest logicznie i uczciwie, o!



piątek, 13 sierpnia 2010

Bordowy kisiel

Z zasady nie recenzuję muzyki, której nie lubię, bo najczęściej się na niej po prostu nie znam. Nie znam się na metalu, więc o metalu nie piszę. Robię jednak tym razem wyjątek. Tak się łożyło, że serwisy plotkarskie żyją ostatnio głównie pozwem przeciw Paris Hilton (o 35 milionów dolarów za noszenie sztucznych włosów innej firmy niż miała nosić), wyjściem z więzienia Lindsay Lohan (mniejsza za co siedziała, i tak mi jej szkoda, bo aktorka z niej naprawdę zdolna) i chorobą narzeczonego Dody Adasia "Nergala" Darskiego. Niejaki Nergal jest wokalistą zespołu Behemoth, popularnego zagranicą, u nas znanego gównie z procesów o obrazę uczuć religijnych (słynne podarcie Biblii) i związku Nergala z Dodą.

Nergal jest w szpitalu i jak zrozumiałam ma białaczkę. Doda się wystraszyła i, jak podają pudelki i plotki, już nie będzie na scenie wychodzić z trumny (szczerze mówiąc wolałam ją w wersji rózowej niz mrocznej - teraz bardziej nadaje się na Castel Party niz na scenę). Tymczasem za Nergala modlą się rózne chrześcijańskie grupy, co Adaś skwitował "Nawrócenie? Po moim trupie!".

A propos trupa właśnie ukazał się nowy teledysk Behemotha "Alas, Lord is upon me" ("Niestety, Bóg jest nade mną"). Trupów ci w klipie dostatek, łącznie z Matką Boską z poderzniętym gardłem. Jest nawet seks, bo jak wiadomo, najlepiej sprzedaje się seks obok trupa. Sam Adaś przebrany za indianino-upadłego-anioło-niewolnika jest z bliżej niewyjaśnionych pryczyn ciągnięty na wózku do kościoła otoczony przez dzieci z zasznurowanymi ustami, księzy, mnichów i jednego popa (prawosławnego czy koptyjskiego? Nie mam pojęcia), w którym to kościele jakiś biskup uprawia seks z gołą blondynką (na szczęście blondynka nie ma biustu Dody), a Matka Boska po drodze rozpacza, że dręczą Adasia, i na koniec podrzyna sobie gardło (przy czym dokładnie nie wiadomo, czy to na pewno Matka Boska, bo chyba chodziło o Matkę Kościół). W przebitkach Adaś tapla się w bordowym kisielu razem z tłumem innych adasiopodobnych, co miało ilustrować ocean krwi przelany przez rzeczony Kościół. Na ostatek Adaś się denerwuje, pluje muchami i rozwala świątynię.

Ja osobiście bardzo bym chciała, żeby studio realizujące teledysk realizowało też teledyski innych polskich zespołów. Światło, kamera - wszytko pięknie. Gorzej z rezyserią, bo z powodu nadmiaru symboli trudno się połapać, o co dokładnie chodzi. Nawet przebranie Adasia jakieś dziwne, bo do kogo on właściwie chciał się upodobnić? I w ogóle od kiedy Indianie mają coś wspólnego z demonami? Wiadomo, że Behemoth nie kocha Kościoła, i zapewne chodziło o pokazanie, że Kościól jest fuj.
O śpiewie nie piszę, bo w ogóle nie zrozumiałam tekstu (za duzo ryku), a muzyka nie jest z mojej bajki.

Adasiu. Odkąd lezysz w szpitalu nie mozesz nagrywać, co całkiem zrozumiałe. Zyczę Ci powrotu do zdrowia. Jednak pozwól, zeby rezyserią Twoich teledysków zajęła się Doda. Ona jest przynajmniej inteligentna.

PS. Linka nie daję, bo po jaką cholerę.

czwartek, 12 sierpnia 2010

Codzienność rekonstruktorki

Co prawda nie należę do żadnej grupy rekonstrukcyjnej, ale mam stado znajomych z różnych grup. Siłą rzeczy wspieram chłopaków, a nawet pomagam (w tym roku trefiłam włosy dziewczynom i zawiązywałam turban na głowie punkówy, której włosy absolutnie nie wyglądały na lata '40).
Wykryłam właśnie w szafie sukienkę. Lata '80-'90, typ bazarowo-letniskowy. Okropna, ale... no właśnie. Wzorek ma niezły, bo kwiatki były modne także 70 i 60 lat temu. Jedyne, co trzeba z nią zrobić, to skrócić (do kolan, lub trochę poniżej, ale na pewno nie może być do ziemi!), dobrać pasek (już mam), by wyczarować modną wówczas talię, i wszyć poduchy w ramionach, by sylwetce nadać jakby barczystą linię. Do kompletu torebka (lata '60 będą w porządku, wzory niewiele się zmieniły) i współczesne sandały na koturnach (obecnie w sklepach są identyczne jak w czasach okupacji). Oczywiście koafiura na łeb. Voila, mamy dziewczynę z ulic Warszawy w lipcu 1944 roku.
Z tą koafiurą w ogóle jest fajnie, bo ja do tej pory nie wiem, jak dziewczyny w Powstaniu to robiły, że niemal wszystkie na zdjęciach mają starannie ułożone włosy. Typ fryzury, o której mówię, to spiętrzone loki nad czołem (po angielsku to się nazywało zawijasy zwycięstwa, czyli victory rolls), podpięcie po bokach i luźne loki z tyłu. Przód jest najtrudniejszy, ale w sumie tylko wygląda na skomplikowany. Zainteresowanych odsyłam na jutuba, tam wszystko jest pokazane (w skrócie chodzi o to, by na palcach zwinąć rulony i podpiąć nad czołem).

Tak w skrócie wygląda codzienność osoby, która interesuje się wstępnie rekonstrukcjami. Członek grupy musi mieć fachową wiedzę o mundurach, oznaczeniach, sposobie noszenia wyposażenia. Dziewczyna w drugowojennej grupie musi wiedzieć, jak 70 lat temu wyglądała jej rówieśniczka, co mogła zdobyć, czego nie, czy nosiła rzeczy - powiedzmy - sprzed 10 lat, czy raczej przerabiała. Musi wiedzieć, czy i jak kobieta się wówczas malowała (łącznie z nogami!). Musi nawet wiedzieć, jaki typ stanika wybrać pod bluzkę (w latach '40 nosiło się biustonosze podkreślające szpiczastość biustu). Musi czasem pogrzebać w starych szafach i wiedzieć, że może śmiało założyć dobrze skrojoną męską marynarkę garniturową, jeśli jest w jej rozmiarze. Zbyt szerokie ramiona? Cóż, tak się nosiło, bo jak brata zastrzelili na wojnie, to szkoda marynarki, żeby się zmarnowała.

To ciężka praca, bo trwa zawsze i wszędzie. Tu się coś wypatrzy, tam przeczyta, potem zweryfikuje. To oglądanie setek, tysięcy zdjęć, czytanie setek opracowań i artykułów. Niejeden rekonstruktor wie więcej od historyka.

Tym bardziej grupom rekonstrukcyjnym należy się szacunek. I zapłata, jeśli organizują pokaz w mieście w dniu roboczym. Za wiedzę, którą można przekazać w ten sposób innym, płaci nawet w polskiej szkole.

Teraz już można

W rozmowach z przyjaciólmi w ostatnich dniach wyrażałam przekonanie, że po poniedziałkowej "Akcji krzyz" hordy dadzą sobie spokój. Intuicja mnie nie zawiodła. Od poniedziałku jest - wedle relacji - duzo spokojniej. Jakby hordom się znudziło.

Oby tym razem zawiodła mnie intuicja. Mam podejrzenie, ze jeszcze dziś w nocy dojdzie do próby przeniesienia krzyza. W końcu jest tablica, jest krzyzyk na tablicy, jest o załobie, nawet o prezydencie coś jest. A ze odsłonięto ją tak, jak odsłonięto, to oczywiście jest wina Lecha Kaczyńskiego, bo jakby nie stał po pijaku z siekierą za pilotem, to by nie było oszołomów z krzyzem pod Pałacem Prezydenckim. Zresztą równie dobrze mogła z siekierą stać Anna Walentynowicz. Też jest winna, bo tak się kończy niegodne podnoszenie zarzutów pod adresem Lecha Wałęsy, naszego największego bohatera narodowego, do którego Bór-Komorowski dzwonił o pozwolenie na Powstanie Warszawskie. Lech Kaczyński skądinąd jest winny faktu, ze w Ossowie powstanie pomnik bolszewików z bagnetami, bo on draznił Rosję, niepotrzebnie plotąc coś o jakimś Katyniu (pewnie był pijany) i o jakiejś tam Gruzji (o, tu na pewno był pijany!), więc teraz Pan Prezydent Bronisław Maria musi to odkręcać, by zyło się lepiej.

Kochane oszołomy, władza wam raczej nie popuści, więc nie stawiajcie oporu funkcjonariuszom. a ze koczujecie pod krzyzem juz dość długo, to polewaczka na pewno wam się przyda w roli prysznica. Natomiast gumowe pałki to znakomity masaz. Jest super! Władza naprawdę się o was troszczy!

Pan Prezydent leci w kulki

Miała być tablica? Jest tablica. Miała być uroczystość? No właśnie była. Miało być o ofiarach i załobie? Jest. To o co jeszcze chodzi?

Ano chodzi o to, że Pan Prezydent i jego kancelara z panem Michałowskim na czele lecą sobie w kulki. Pan Michałowski przed chwilą oświadczył, ze chodziło o to, by nie eskalować konfliktu i uniknąć scen z 3 sierpnia. No to uniknął. Za to udało mu się wywołać zdumienie posłów, zdumienie ludzi, a nawet zdumienie dziennikarzy, którzy dostawszy informację na 15 minut przed odsłonięciem ledwo zdązyli. Bba! Udało mu się wywołać oburzenie - bo uroczystość wyglądała gorzej niż odsłanianie krasnali inwalidków we Wrocławiu.

Za to Pan Prezydent będzie odsłaniał z "pompom i paradom" pomnik bohaterskich zołnierzy Armii Czerwonej - tak przynajmniej głosi plotka, bo na stronie prezydenta nic o tym nie ma. Ale skoro będzie w Ossowie 14 sierpnia, to jako wielbiciel pojednania polsko-rosyjskiego (kolejność nieprzypadkowa) powinien się tam pojawić. Pomnik z bolszewickimi bagnetami jest istotnie wazniejszy niz jakaś tam tablica o jakimś tam preziu, co poleciał i spadł i o jakiś tam fanatykach, co palili świeczki zaśmiecając chodnik.

Jaki Pan Prezydent, takie pomniki.

wtorek, 10 sierpnia 2010

W poszukiwaniu straconego czasu

"Pokaż cycki", "Precz z krzyżami, na stos z moherami", "Wyp...ać", "Spalić krzyz" etc. Przeciwnikom krzyza najwyraźniej zabrakło pomysłów. Krzyczeli to samo, co przez ostatnie kilka tygodni (bo to nie zaczęło się 3 sierpnia, informuję). Inwencja, doprawdy, zadziwająca.

OK, będę teraz smędzić jak stara ciotka, ale w porównaniu z dzieciakami pijącymi piwo na Krakowskim jestem w wieku ciotkowym. Przynajmniej dla nich. Wyjątkiem może jest pan, który dzielnie dzierzy transparent "Jarosławie Kaczyński opamiętaj się", ten sam pan, który szantażował senatora Piesiewicza. próbuję zrozumieć, po co oni w ogóle tam przychodzą wieczorami. Bo po co stoją ludem - to oczywiste, oczywiste od jakiś 2 tysięcy lat, więc tłumaczyć nie potrzeba. Ale ci? Spora część z nich skanduje od czasu do czasu "Bronek, Bronek", i, zapewne, sporo z nich na Pana Prezydenta zagłosowało. Część, i to podejrzewam większa, nie głosowało wcale, bo pamiętajmy, ze gdy dziś człowieka na ulicy o preferencje polityczne najczęściej usłyszymy: "Yyyyy..., nie znam się na polityce". Rafał Ziemkiewicz tych oraz tych niezorientowanych, którzy daliby odpowiedź: "Yyyyy..., na Bronka głosowałem, bo to fajny facet" nazwał lemingami - słusznie, bo lemingi specjalnie inteligentne nie są. Oczywiście, nikt nie ma obowiązku interesować się polityką, szkoda, że jednocześnie nie interesuje się własnym tyłkiem.

Jest jednak w tych obrazkach spod Pałacu coś znacznie bardziej niepokojącego. To coś, o czym mówiono już od dawna, ale niezbyt głośno. Ci młodzi ludzie, tak zwani "młodzi, wykształceni z wielkich miast" mają po 20-25 lat. Ich rodzicami są dzisiejsi 40-50-latkowie. Ich rodzice świetnie pamiętają PRL w jego schyłkowej fazie, pamiętają Solidarność, stan wojenny, gazowanie i pałowanie. Duża część z nich chodziła na manifestacje, kolportowała podziemne ulotki, aktywnie obalała zbrodniczy system. System, który walczyl z krzyzami - i walczył z człowiekiem.

Czy nie powinno zastanawiać, co się stało z dziećmi tych ludzi? Przeciez walcząc z komuną wyznawali jakieś wartości, nawet jeśli chodzili na zadymy tylko po to, by spuścić manto milicji. Nie pamiętam PRL, ale pamiętam lata '90, kiedy Polacy zachłystywali się wolnością, zachodnimi markami, zakładali biznesy, paradowali w zielonych garniturach lub szpanowali skajowymi kurtkami. Potem były nocne zmiany, wojny na górze, władza postkomunistów. I ogólne zniechęcenie. Coś wtedy musiało się stać, wtedy, gdy ci młodzi, wykształceni z wielkich miast byli dziećmi.
Ci właśnie młodzi dziś szukają mocnych wrazeń, takich, jakie im towarzyszyły przy pierwszym pokątnie wypalonym papierosie czy wypitym piwie. Wrazeń, które dają uczucie euforii, haju, które pozwalają sprawdzić, na ile mozna sobie pozwolić na przekroczenie granic. Jak w dzieciństwie, gdy dziecko sprawdza rodzica, czy ten umie być stanowczy i czy nadal ma autorytet.

W każdym społeczeństwie i kręgu kulturowym jest jakieś tabu. W jednych są to święte drzewa, w innych święte góry, w innych bogowie, w innych kobiece ciało, w naszym - świętość krzyza, a w Polsce dodatkowo świętość Jana Pawła II. To tabu - a kazdy kulturoznawca powie, ze tabu jest potrzebne społeczności do trwania - właśnie zaczęło się chwiać, i to przy wydatnej pomocy ze strony władz i bierności Kościoła. Następne tabu, czyli Jan Paweł II, może upaść w chwili, gdy upadnie tabu krzyża. To kwestia czasu.

Czas na ukształtowanie młodych, wykształconych minął. Straciliśmy czas.

A przecież są inni, młodzi, wykształceni. Ci, którzy organizują koncerty Solidarnych z Białorusią, ci, którzy protestowali przeciwko prześladowaniom Tybetańczyków, ci, którzy zgłaszają się na wolontariuszy w Muzeum Powstania Warszawskiego, ci, którzy chcą robić coś pozytywnego, a którym - jak Solidarnym - władza kłądzie ostatnio kłody pod nogi. Ale im wciąż się chce.

W nich nadzieja.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Zło dobrem zwyciężaj

Nie będzie mnie dziś pod Pałacem. Nie dojadę.

Relacje moich przyjaciół są wstrząsające. Wyzwiska, wyśmiewanie, burdy, plucie, obsceniczne gesty, picie na środku ulicy i sikanie w miejscu publicznym jest na "porządku nocnym". Niektórzy obrońcy krzyża też nie są święci - czasem po prostu nie wytrzymują i zaczynają gdy człowiek w emocjach może gadać od rzeczy. Nikt nie jest w stanie wytrzymać orgii nienawiści non stop, chyba, że rzeczywiście jest świętym.

Chrześcijanie o słabszych nerwach nie powinni iść dzisiaj po krzyz. A jeśli się wybierają, to zamiast podręcznika samoobrony powinni zabrać ze sobą cierpliwość i wiarę. Zwolennicy Kaczyńskiego - bo zapewne i ci się tam pojawią - powinni uzbroić się w szacunek dla ofiar katastrofy. Tylko tyle i aż tyle, bo, kochani! pamiętajcie ze zło zwycięza się dobrem.

sobota, 7 sierpnia 2010

Pomysł dla Pana Prezydenta



Cytuję za wpolityce.pl:

W związku z 90. rocznicą „Cudu nad Wisłą” pod Ossowem w powiecie wołomińskim zostanie odsłonięty pomnik... żołnierzy bolszewickich.

Udało nam się ustalić, że inicjatywa wzniesienia pomnika powstała jeszcze w 2008 roku, kiedy w okolicy Ossowa odnaleziona została mogiła ze szczątkami żołnierzy bolszewickich. Pomysł wybudowania w miejscu mogiły pomnika upamiętniającego bolszewików poparł nawet ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.

„Szacunek dla żołnierzy leży w polskiej tradycji. Warto pokazać Rosjanom, że tak samo odnosimy się do ich poległych. Upamiętnienie mogiły na Polakówej Górce byłoby dobrym gestem w stosunkach polsko-rosyjskich.” - przekonywał wówczas Bronisław Komorowski.

Projekt pomnika przygotował rzeźbiarz Marek Moderau (autor projektu kwatery smoleńskiej na Powązkach). Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w centrum pomnika ma być prawosławny krzyż, a obok, z ziemi wystawać mają 22 bagnety, do tego napis na tablicy najprawdopodobniej będzie głosił: „Żołnierzom Armii Czerwonej poległym w bitwie pod Ossowem”.

Wiadomo już, że inwestorem pomnika żołnierzy bolszewickich jest Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Jak udało nam się ustalić, uroczyste odsłonięcie pomnika zaplanowane jest na 14 sierpnia, kiedy pod Ossowem będą się odbywały uroczyste obchody 90. rocznicy „Cudu nad Wisłą”. Choć w oficjalnym programie obchodów nie ma żadnej wzmianki na temat planowanego odsłonięcia pomnika, nasi informatorzy potwierdzają, że w środowiskach patriotycznych działających na terenie powiatu wołomińskiego otwarcie mówi się o całym przedsięwzięciu oraz obecności Bronisława Komorowskiego, który najprawdopodobniej pojawi się pod nowopowstałym pomnikiem poświęconym pamięci żołnierzy bolszewickich.



Ja ma propozycję dla Pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego: jest tyle fajnych pomysłow na pomnik... proszę bardzo: postawmy w Warszawie pomnik Oskara Dirlewangera, koniecznie z Mauserami i pochodniami. To taka nasza tradycja, żeby upamiętniać bohaterskich żołnierzy.

piątek, 6 sierpnia 2010

Postawiliście nas pod ścianą

OK. Chcecie wojny. Robicie wszystko, żeby nas wyśmiać, opluć, sprowokować. Czasami wam się udaje. Czasem jakaś babcia wymamrocze coś o przeklętych masonach, czasem jakiś dobrze zbudowany pan zaciśnie pięści.
Ale nic nie usprawiedliwia waszej agresji, kopania i plucia staruszkom w twarz.
Nic nie usprawiedliwia policji, która udaje, że nie widzi chlania na środku jezdni, pijackich okrzyków, znieważania symboli religijnych, naruszenia nietykalności cielesnej bezbronnej osoby. Nic.
Pytam się was, policjanci: dlaczego nie reagujecie? Prikaz z góry, by nie przeszkadzać w popełnianiu wykroczeń i przestępstw? Coś tam w ustawie o policji napisali o obowiązkach, ale że władzę mamy taką, jaką mamy, to o ustawie zapominamy, tak?
Pytam się was, młodzi, wykształceni z wielkich miast: skoro podobno olewacie krzyż, to co wam szkodzi ze sobie stoi? To jak z chłopakiem, który dziewczynie mówi, ze nie zalezy mu na ślubie - skoro mu nie zalezy, to jaki problem ślub wziąć?
Pytam się was: dlaczego stawiacie nas pod ścianą? Nawet mnie, krytycznie nastawionej do Kościoła Katolickiego, krytycznie nastawionej do moherowych beretów, zdołaliście wkurwić na tyle, że gdyby nie 400 kilometrów byłabym dziś pod krzyżem. O to wam chodzi? O wojnę polsko-polską? Zastanowiliście się, czy tam nie stoi wasza babcia? Ciotka z Mławy?
A moze wy po prostu nie myślicie, zależy wam tylko na tym, żeby się nażreć frytek, wychlać pół litra i uzbierać na wakacje w Egipcie? Może macie gdzieś łzy i rozpacz innych, macie gdzieś, czy kogoś boli, może po nocach rozdzieraliście koty na podwórku, a teraz dajecie upust sadystycznym skłonnościom?
Pytam się ciebie, prezydencie-po-zaprzysiezeniu: jak mozesz twierdzić, że jesteś katolikiem, i jednocześnie nie zdobyć się na potępienie pijanej gawiedzi, nie zdobyć się na potępienie swojego kumpla, który wzywał wczoraj do przestępstwa na antenie TVN24?
Chcecie, to macie. Rozpieprzacie mi mój kraj, rozpieprzacie moje poczucie dumy - tego wam nie wybaczę. I łez staruszki, która się chciała pomodlić za Umarłych.


Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,

Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta.
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.

Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.

czwartek, 5 sierpnia 2010

Bezsilność 2, czyli rzućcie nadzieję

Żyjemy w dziwacznym kraju. Ten kraj znajduje się nie w Europie, nie w świecie cywilizowanym, tylko w Azji. Otóż w azjatyckim kraju jest możliwe, by władza kompletnie nie interesowała się przebiegiem śledztwa ws. katastrofy, w której zginął prezydent, generałowie i wysocy urzędnicy państwowi, jest możliwe, ze państwowe słuzby nie są w stanie zabezpieczyć dokumentów, które mogły się tam znalezć, nie są w stanie stwierdzic, czy przypadkiem w trumnie prezydenta nie znalazły się szczątki generała. Jednocześnie ta sama władza napuszcza na społeczeństwo, wstrząśnięte katastrofą, pewnego posła, który bawi się w satyryka. Ta sama władza prowokuje ludzi do zamieszek, skutecznie przykrywając tym swoją chorobę – niecompetentię vulgaris.
Sprawa wspomnianego posła przybrała już rozmiar groteskowy. Ten sam poseł, który oświadczył przed kamerami, że „zastrzelimy i wypatroszymy” przeciwnika politycznego, pozywa najpierw innego posła sugerującego, że należy rzeczonego posła powiesić, natomiast w sprawie zastrzelenia i wypatroszenia nie dzieje się nic. Ten sam poseł grozi najpierw blogerowi, który ośmielił się go skrytykować, pozwem, a następnie nasyła PRowca, by go… no właśnie – przekupił?
W azjatyckim kraju nie istnieje już ani prawo, ani rozsądek, ani mechanizm państwowy. Jest czysta bezsilność: państwa, Kościoła, społeczeństwa, dziennikarzy, dziennikarzy obywatelskich. I skrajna bezczelność Grupy Trzymającej Władzę, która udaje, że jej nie ma, bo za przykrywkę robi poseł, który do spółki z pewnym senatorem robią za aktorów w kabarecie.
Sęk w tym, że gdyby to naprawdę był kraj gdzieś w Azji, to prawdopodobnie ludzie wyszliby na ulice – tysiącami, milionami, i jak 30 lat temu walili w rządowe budynki butelkami z benzyną i kamieniami. Ten kraj jednak nie jest w Azji. Jest w środku czarnej dziury. Przestał istnieć. Nie ma nic.

Porzućcie nadzieję.

Do raju schody, mgła, kosyniery,
nad bramą napis: czterdzieści i cztery,
a niżej drobnym drukiem widnieje:
Wy, co wchodzicie, rzućcie nadzieję.
Posłuchajcie i zważcie u siebie,
i zanotujcie to zaraz:
kto na ziemi nie miał ściennego zegara,
ten go również nie będzie miał w niebie.

wtorek, 3 sierpnia 2010

Bezsilność

"Zostawcie krzyża mjastu" - głosił dziś transparent pod Pałacem Prezydenckim. Pomijając fakt, że artykulacja absolutnie nie ma nic wspólnego z językiem polskim (oj, złośliwa jestem, ale taka moja uroda), to jednak wyraża to, co rodzi się od kilku miesięcy w niejednej głowie. Miastu - czyli zwykłym ludziom.

Polak to wariat - powiada genialny K.I. - i anarchista. Gdy okazało się, że krzyż ma zostać przeniesiony, anarchista w duszy Polaka podniósł łeb węsząc zadymę. Niestety, nie tylko on. Na licznych filmikach spod Pałacu dostrzegłam jednego prowokatora, znanego mi skądinąd. Zmilczę, który to, bo jeszcze będę miała na głowi proces. W takich momentach czuję bezsilność.

Bezsilność, bo nie da się rozemocjonowanym ludziom wytłumaczyć, że ktoś celowo ich robi w bambuko. Ktoś, kto zna duszę Polaka, nigdy by nie rzucił hasła, by przenieść krzyż, jeśli by nie maił w tym własnego celu. Teraz wychodzi na to, że wyborcy PiS to oszołomy i wariaci, choć jest to absolutną nieprawdą. Człowiek, który wykrzykiwał do księdza, że jest on ubekiem, i ten drugi, co walnął księdza w głowę transparentem, nie mogli być - hm - przeciętnymi wyborcami czy wiernymi. W to nie uwierzę.

Bezsilna okazała się władza - na szczęście? - bo nie była w stanie narzucić własnego widzimisię zwykłym obywatelom.

Bezsilny okazał się Kościół Katolicki, bo nie umiał stanąć po stronie obywateli. Nie wiem, dlaczego dziś pod Pałacem pojawili się szeregowi księża. Biskupi stchórzyli?

Bezsilni zaś czują się wreszcie wszyscy ci, dla których 10 kwietnia wymaga całkowitego wyjaśnienia. Pod Pałacem nie ma problemu krzyża. Jest problem kompletnego braku zaufania do władzy. Nie wierzę, że pod Pałacem stanie tablica i ci, którzy dziś bronili krzyża też w to nie wierzą. Nie wierzę, by obecne władze wreszcie zabrały się za sensowną komunikację ze społeczeństwem w sprawie Smoleńska ani żeby zaczęły domagać się od Rosji choćby zwrotu czarnych skrzynek.

A zresztą, czy Polacy kiedykolwiek ufali jakiejś władzy? Od co najmniej 500 lat Polak nie wierzy władzy - szeroko pojętej - i kombinuje po swojemu. To dlatego każdy Polak dziś się bawi w detektywa i w eksperta od katastrof lotniczych, od leczenia bólu głowy, od skoków narciarskich i wybicia z progu, od tego, czy Howard Webb słusznie podyktował karniaka czy nie, od tego, kto jest Polakiem, a kto Żydem, masonem i cyklistą.

Bezsilna się czuję, gdy widzę panią w średnim wieku wrzeszczącą i wynoszoną przez BOR-owików spod krzyża, ja, chrześcijanka; bo krzyż nie jest symbolem przyznanym na wyłączność Polakom-katolikom, ale także Polakom-luteranom, Polakom-prawosławnym, Kongijczykom-baptystom czy komukolwiek innemu, kto wierzy w Chrystusa. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych spod krzyża fakt, iż Maria była Żydówką, może być nazbyt wstrząsający. Na szczęście większości spod krzyża znaczenie ma fakt, że są razem, by pamiętać o poległych.

Tylko to się tak naprawdę liczy w całej awanturze. Awanturze, której nie wywołał - wbrew dzisiejszym perorom dyżurnego GW red.Seweryna Blumsztajna czy posłów SLD - Jarosław Kaczyński czy Kazimierz Świtoń.

Za tę awanturę odpowiedzialny jest Bronisław Komorowski i jego koledzy. Szkoda, że im się udało.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Brawa dla wrocławian, wstyd dla miasta




Tegoroczne obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego we Wrocławiu musiały wywołać zachwyt. GRH Festung Breslau przygotowała wspaniałe widowisko, obserwowane przez tysiące wrocławian i kombatantów. Doszły mnie słuchy, że wczorajsza inscenizacja walk o barykadę była jedyną w Polsce (poza sobotnią w Brzegu, też przygotowaną przez Festunga) - jeśli się mylę, proszę mnie poprawić. W każdym razie w Warszawie pojawiło się, wedle moich danych, tylko kilka dioram.
Chłopcy wcielający się w role Powstańców i SS-manów bili się tak realistycznie, że w tłumie można było usłyszeć okrzyki przestrachu. Trup padał gęsto, krew (sztuczna) lała się strumieniami, grzmiał PAK i karabiny. Warto było - kto nie widział, ten trąba.

Niestety. W ubiegłym roku prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz lansował się w kanale, w tym roku miasto nie dołożyło nawet złotówki do całej imprezy. Łaskawie tylko pozwolono na zajęcie kawałka Świdnickiej. Wszystko zostało sfinansowane przez społeczników z Inicjatywy Historycznej, Inicjatywy Obywatelskiej TAK dla Pileckiego i Stowarzyszenia TAK dla Wrocławia. A przecież inscenizacje kosztują - to nie jest zabawa za darmochę. Replikę Goliata chłopak zrobił sam, z własnych pieniędzy, sam ją przywiózł. To są realne koszty: trzeba przywieźć busami mundury, broń, elementy barykady (łącznie z wozem drabiniastym i komodą), kupić ślepe naboje, puder, który po zwilżeniu imituje krew. W tym roku 1 sierpnia wypadł w niedzielę. W przyszłym roku będzie to poniedziałek. Rekonstruktorzy będą musieli wziąć wolne. Skąd na to wziąć forsę?

10 - 15 tysięcy złotych dla miasta to pryszcz. Społecznicy społecznikami, ale - o ironio! - w takie inicjatywy angażują się ludzie, którzy nie zarabiają kokosów. Wstydzę się za władze Wrocławia, że nie raczyły pomóc. Wstydzę się, że nie raczyły nawet zarządzić włączenia syren o 17.

Należą się wielkie podziękowania dla IH, GRH Festung Breslau, a także dla kibiców Śląska Wrocław, którzy akurat w tym samym czasie po przeciwnej stronie Rynku mieli całodniową imprezę Dzień ze Śląskiem Wrocław. O 17 z kibicowskiej sceny zarządzono minutę ciszy. Wielu kibiców przyszło na Świdnicką, gratulowało, robiło sobie zdjęcia z rekonstruktorami. Wielu też nie mogło zrozumieć, dlaczego nie doczekało się dźwięku syren.

No właśnie, panie Dutkiewicz - dlaczego?


Relacje i zdjęcia:
http://www.mmwroclaw.pl/10433/2010/8/2/powstanie-warszawskie-na-ulicach-wroclawia?category=news
http://www.niezalezna.pl/article/show/id/37280
http://picasaweb.google.pl/107740760476335668397/PowstanieWarszawskie_WrocAw_2011#