sobota, 30 października 2010

O wyższości pańskiej skórki nad warzywem




I znowu to samo. Włączam radio, a tam pan spikier oświadcza, ze "zgodnie z tradycją wszyscy dziś drazą dynie". Ze jak? Wystawy sklepowe gdzieniegdzie poprzystrajano dyniami. W gazetkach dla gospodyń domowych, rzecz jasna, o dyniach: ciasto dyniowe, dekoracje z dyni, zupa dyniowa. Synek przyjaciółki pewnie znowu od września hodował dynię, a córki koleżanki gorączkowo szukają czarnych płaszczy i podkradają mamie szminkę, by przebrać się za czarownice i pobiegać po osiedlu z dynią. Czy wiedzą państwo juz, jak się czuł biedny robaczek z wiersza Brzechwy, który miał dosyć jabłek?
Cucurbita pepo to warzywo zdrowe - zawiera sporo tłuszczów nienasyconych. Dzień jednak, w którym Amerykanie z braku rzepy zaczęli na Halloween drązyć dynie, jest jednym z najgorszych dni w historii ludzkości. Do Irlandczyków o rzepę pretensji nie mam. Ale po jaką cholerę wujek sam mi teraz wciska szczerbatą dynię (poza celem merkantylnym) nie wiem. W każdym razie mi niedobrze. Najgorzej, gdy dynia jest w zestawie z nietoperzami (milutkie i pozyteczne ssaki), kościotrupami (brrrr) i czarownicą (redaktorze Terlikowski! do boju!).
Owszem. Jest jakieś szaleństwo w tym polskim bieganiu na cmentarze, szorowaniu nagrobków, układaniu stosów okropnych, plastikowych kwiatków, i kłótni przy cmentarnej bramie z ciotką, którą ostatnio widziano równo rok wcześniej. Ale nic nie moze zastąpić pańskiej skórki sprzedawanej pod bramą św. Honoraty na Starych Powązkach. Ani tej atmosfery zadumy, gdy spogląda sie na płytę z datą śmierci 1814. Albo 1920. Albo 1944...
Jezeli ktoś z PT. czytelników będzie tam w poniedziałek, poproszę o jedną pańską skórkę. Żadnych obwarzanków - to zdaje się pomysły krakowskie. Nie życzę sobie zadnych pozdrowień na maila ze zdjęciem dyni czy innego kościotrupa. Wierzę, ze nasze Wszystkich Świętych nie da się Halołinowi. Nie, nie da rady. Na Białorusi do dziś na cmentarze nosi się jabłka - takie echo Dziadów. Tam tez o Halołinie nikt nie myśli.
Czego wszystkim zyczę.


Więc żadnych nie ma duchów?
Świat ten jest bez duszy?
Żyje, lecz żyje tylko jak kościotrup nagi,
Który lekarz tajemną sprężyną rozruszy;

Bo słuchajcie i zważcie na siebie,
Że według bożego rozkazu:
Kto za życia choć raz był w niebie;
Ten po śmierci nie trafi od razu.

wtorek, 19 października 2010

Nie mam juz zludzen

Zludzenia co do tego, ze cos moze w Polsce sie w koncu zmienic, powinny we mnie prysnac kilka dni po tragedii smolenskiej. Wtedy, tego 10 kwietnia, myslalam, w slad za komentatorami, ze moze wszyscy otrzezwiejemy. Niestety. Potem byl krzyz na Krakowskim, brutalne ataki na modlacych sie ludzi, zero pokazywania, ze tam byli nie tylko "obroncy krzyza", czyli katolicy spod znaku Radyja, ale takze Zydzi, muzulmanie, luteranie. Ze wszyscy tam zgromadzeni przez ten krzyz chcieli cos wyrazic, ze ten krzyz byl Znakiem pamieci. Tego jednak - tych rozsadnych glosow, wciaz pelnych bolu po stracie Prezydenta, wspanialych urzednikow panstwowych (takze z TEGO rzadu!), dzialaczy - nie bylo ani w GW, ani w TVN, ani w Dz. W RZ, owszem. Ale Rz to ostatnia duza gazeta piszaca rozsadnie.

Czy ten czlowiek, ktory zabil dzis w Lodzi, byl niezrownowazony, nie wiemy. Od oceny jego poczytalnosci sa psychiatrzy. Niemniej zakladajac jego szalenstwo nie mozna nie zauwazyc, ze nasluchal sie panow Wajdow, Michnikow, Palikotow, Walesow i postanowil zabic kogos z PiS. Nie da sie tego zamiesc pod dywan, chocby panowie Michniki, Wajdowie, Palikotowie, Walesowie bardzo chcieli.

Nie mam jednak zludzen. Mainstream znowu zamiata pod dywan odpowiedzialnosc tych szeroko komentowanych ludzi za smierc czlowieka z biura PiS. Ta smierc jednak - wierze w to gleboko - bedzie sie tym ludziom snic po nocach, w najczarniejszych koszmarach. Bo to oni go zabili slowami.

Nie, nie jestem psychofanka PiSu i Prezesa. Malo tego - uwazam, ze jego dzisiejsza wypowiedz na konferencji prasowej byla nieodpowiednia. Kaczynski czesto przesadza, zbyt czesto uzywa jezyka, ktory obraca sie potem przeciwko niemu. Nie wiem, kto mu pisze przemowienia (pewnie sam to robi), nie wiem, kto mu doradza. W kazdym razie doradza zle. Nie chcialam pisac o jego stanie psychicznym, ale ludzie, zrozumcie - ten czlowiek stracil najblizsza osobe. Trza brac tak zwana poprawke. Ale do kogo ja w ogole mowie? Powinnam mowic do jego doradcow, najblizszego otoczenia. Nic z tego tam nie dotrze, za maly zuczek jestem.

Kiedy pod krzyzem rozgrywaly sie dla nas wszystkich - z rozych powodow - gorszace sceny, napisalam pelen gniewu wpis o tym, ze mainstream i jego wyznawcy postawili nas pod sciana. Nas, obywateli nie wierzacych we wszystko, co powie wszechwladny mainstream. Obywateli w cos tam wierzacych. Obywateli, ktorzy by chieli, by ich zauwazono, ktorzy nie chca byc traktowani jak psychiczne bydlo. Mohery? A gdzie tam. Zwykli ludzie. Niekoniecznie sluchajacy Radyja. Ale czy do wyznawcow mainstreamu cos dociera?

Nie mam zludzen - tu sie nic nie zmieni. Nie licze na zadne otrzezwienie. Czy naprawde jestem jedyna, ktora czuje rosnaca ja wrzod bezsilna wscieklosc? Czy naprawde jestem jedyna, ktora ma tego wszystkiego dosyc? Czy tylko ja coraz czesciej snie o plonacych komitetach?

Postawiliscie nas pod sciana - i zaczeliscie strzelac.

Strzelajcie.

Nas ne podolaty.

Boze, miej nas w opiece

Jestem zbyt wstrzasnieta, by napisac cos dluzszego. Nie moge jednak milczec.

To, co przed chwila wygadywal posel Arlukowicz w TOK FM bylo potworne. Tak potworne, ze nie moge w to uwierzyc. Prowadzacy mowil o kolejnej ofierze smiertelnej, a ten w ogole nie zareagowal, tylko dalej mowil o skandalicznosci wystapienia Kaczynskiego.

Wyobrazam sobie, ze za chwile beda sie pojawiac komentarze roznych publicytow, ktorzy beda smedzic cos o skandalicznosci caloksztaltu dzialan Kaczynskiego. Za chwile jakis posel P. wyskoczy z pytaniem, czy ow szaleniec z nozem nie byl naslany przez Kaczynskiego. Nie ludze sie juz - festiwal nienawisci wobec PiS bedzie trwal. Tak, jak trwa od lat. To my jestesmy bydlo, psychiczni, mohery etc. Kurcze, musze wam cos wobec tego powiedziec: jestem kaczysta, bydlo, psychiczna, moher. No dalej. Przecie macie narzedzia: gazety, telewizje, blogi.

Modle, sie, by Bog mial nas w opiece. Nas i was. Bo nie zapominajcie, ze za poglady mozna zabic kazdego.

poniedziałek, 11 października 2010

Krzyz po holendersku

Pobyt w kraju nad rzeka Amstel jest niezmiernie pouczajacy. Tubylcy dokladnie mnie wypytali o Smolensk i, jak pisalam ostatnio, wyrazili glebokie zdumienie nicnierobieniem polskiego rzadu.

Dzis zainteresowali sie sprawa krzyza pod Palacem Prezydenckim. Po obejrzeniu paru filmikow na youtube (wraz z tlumaczeniem) wyrazili glebokie oburzenie. Dlaczego? Otoz wedle slow znanych mi Holendrow u nich kazdy ma prawo sie modlic. Zawsze. Jakkolwiek. I nikt nie ma prawa mu w tym przeszkadzac. Policjanci bedacy muzulmanami maja prawo do przerwy na modlitwe. Katolicy maja prawo nosic krzyzyki w pracy. Nikomu nic do tego. Chcrzescijanie wszelkich wyznan, muzulmanie, hinduisci i wyznawcy kazdej innej religii moga sie pomodlic na srodku ulicy. Nie wywola to tu zdziwienia.

"Gdyby nasza krolowa zginela w wypadku prawdopodobnie w calym kraju urzadonoby miejsca pamieci i tysiace ludzi by na dowolne sposoby oddawalo jej czesc" - powiedzial mi Walter. -"Pewnie ktos by postawil krzyz. I krzyz mialby prawo sobie stac. No bo komu wlasciwie on przeszkadza? A wy, Polacy, to przeciez katolicy. No to o co chodzi z tymi pijanymi ludzmi?!".

Nie on jeden jest zdumiony. Wszyscy Holendrzy, ktorym opowiadalam o sytuacji z krzyzem, nie mogli uwierzyc w nietolerancje wobec krzyza. W Holandii pijany mlodzieniec sikajacy pod krzyzem zostalby najpewniej zapuszkowany w ciagu kilkudziesieciu minut za okazywanie nietolerancji wobec przedstawicieli grupy wyznaniowej. Pijany mlodzieniec bijacy modlaca sie babcie posiedzialby za nietolerancje wobec jej przekonan i za atak fizyczny.

To jest Holandia. Kraj, w ktorym wiele rzeczy wyglada z polskiej perspektywy co najmniej gorszaco. A jednak tutaj ekscesy antyreligijne alla polacca bylyby po prostu niemozliwe.

sobota, 9 października 2010

Holenderski Smolensk

Z gory przepraszam za brak polskich znakow - ale holenderskie komputry za nic nie chca dostosowac sie do jezyka polskiego. Jestem bowiem w Hadze. Jeszcze nie wiem, jak wyglada, przyjechalismy wczoraj z Amsterdamu, a nie moge nigdzie sie ruszyc. Zwiedzanie Amsterdamu na piechote w niewygodnych butach, z przesunietym szwem od rajstopy bylo.... eeee.... zlym pomyslem. W kazdym razie pecherz na palcu u nogi teraz wyglada jak po wybuchu bomby.

Godzine temu zaprzyjazniony Holender przyszedl z kondolencjami. Minelo pol roku, a Europa pamieta. Holendrzy, rzecz jasna, zupelnie nie orientuja sie w meandrach polskiej polityki - cos tam slyszeli, ze Lech Kaczynski byl nazywany "faszysta", ale Polacy w Holandii go powazali, co dla nich bylo dziwne. Niemniej oni "tez nie lubia komunistow", wiec Kaczynski, jako antykomunista, byl chyba w porzadku.

Kiedy mowie Holendrom, ze znalam czesc Ludzi z tego samolotu, nagle powaznieja (nawet po trawie). Prosza, by im opowiedziec o tych Ludziach. Opowiadam im wiec o Tomaszu, o Stefanie, o Prezydencie. Rozumieja. I wszyscy mowia to samo - w Rosji nikt nie ginie przez przypadek. Bardzo sie dziwia, ze polski rzad oddal Rosjanom sledztwo. "Przeciez to bez sensu" - mowi taki Ronald - "wiadomo, ze nic wam nie powiedza, a Polacy powinni wiedziec lepiej niz my, ze Rosjanie ich oklamuja". Tak mowia Holendrzy, nie nawiedzone babcie spod krzyza. I tlumacza, ze gdyby ich rzad cos takiego zrobil, to po tygodniu mieliby wybory.

Holandia to kraj ledalnej trawy, legalnej prostytucji, wysoko przez Holendrow cenionej wolnosci. Jednoczesnie oni, podobnie jak Niemcy czy Norwegowie scisle przestrzegaja prawa, bo je rozumieja. Tu, jesli ktos sie rzuci pod pociag i kolej ma opoznienie, to pasazerow osobiscie przprasza kierownik peronu, a nowy sklad jest podstawiany w 7 minut. W Polsce w takim przypadku jest ogolny balagan, pociag sie spoznia 2 godziny, nikt nic nie wie, a "przepraszam" pasazer uslyszy najwyzej w kolejce do niezyt czystej dworcowej toalety. Ich mentalnosc jest zupelnie inna. I to oni - ci okropni, rozpasani Holendrzy - tlumacza Polakowi, ze polski rzad robi zle - nie dlatego, ze podobno walczy z narkotykami, ze podobno zwalcza prostytucje, ze walka z aborcja jest fikcja. Dlatego, ze oni nigdy by sobie nie pozwolili, zeby w tak waznej sprawie jak sledztwo po katastrofie, w ktorej gina najwazniejsze osoby w kraju, by rzad mogl udawac, ze wszystko jest OK.

Smutne.