"Gazeta Wyborcza" uparcie lansuje tezę o winie Lecha Kaczyńskiego. Cytuje przy tym "Rassijskają Gazietę", w której można znaleźć tekst taką tezę stawiający. "Rassijskaja Gazieta", przypominam, jest gazetą rządową, a na czele rządu Federacji Rosyjskiej stoi szef komisji do zbadania katastrofy - Władimir Putin. W miarę inteligentny czytelnik zrozumie szybko, o co chodzi. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" po raz kolejny udowadniają, ze albo nie sa inteligentni, albo nie chcą być.
Rzecz jasna, "Gazeta Wyborcza" nie podejmuje wątku, na który zwrócił uwagę Rybitzky i Łukasz Warzecha - dlaczego samolot był odchylony od osi pasa i dlaczego wobec tego wieża informowała pilotów, że są na właściwej ściezce? I dlaczego nagle samolot zaczął tracić wysokość? I skąd, do cholery, od razu Rosjanie wiedzeli, ze na pokładzie nie było zadnej awarii?
Jak słusznie zauważył jeden z pilotów w TVN24, stenogramy powiedziały nam niewiele, poza tym, że wbrew zapewnieniom piloci na koniec wcale się nie modlili, a co więcej - uwaga! - nie tylko świetnie znali rosyjski, ale też... białoruski! I co ciekawsze, wbrew wywiadowi z facetem z wiezy mieli z nią stały kontakt. Dlatego tak wazne jest, by w końcu do nas trafiły zapisy parametrów lotu. I to w oryginale. Nawet jeśli - jak podaje niezawodna "Gazeta Wyborcza" - miałoby się to odbyć wbrew stanowisku Rosji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz