Wszystko stało się jasne. Rosyjscy psychiatrzy odtworzyli to, co działo się na pokładzie TU154. Wiadomo - radz... pardon, rosyjscy naukowcy słyną z genialnych metod śledczych. Oto dowód: gdy amerykańscy archeolodzy odkopali egipską mumię i nie umieli stwierdzić, co to za faraon, pomógł im dopiero radziecki uczony, który ustalił, że mumia to Ramzes XXXII. Jak? To proste - Ramzes się po prostu przyznał.
No więc niezrównani eksperci naszego bratniego narodu z właściwą sobie precyzją zdołali wydobyć wspomnienia z umysłów pilotów. Nad ich głowami stał pijany generał Błasik z siekierą. Drzwi od kabiny pilnowała Anna Walentynowicz, polewająca pasażerom wódkę. Poseł Deptuła groził pilotom zakolczykowaniem, w końcu to weterynarz. Lech Kaczyński zaś wrzeszczał w stronę kabiny, że wyśle pilotów do Berezy Kartuskiej, jeśli nie zetną tej brzozy. Tak się biedni piloci wystraszyli okropności kaczystowskiej katowni, ze postanowili brzozę ściąć.
Musimy więc z należytą wdzięcznością przyjąć raport towarzyszki Anodiny. Metody jej zespołu są niepodważalne: piloci sie po prostu przyznali.
To wszystko byłoby bardzo śmieszne, gdyby nie te milczące groby i mgła nad Warszawą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz