poniedziałek, 13 grudnia 2010

Kryminalista i oprawcy




"Jeden z przebywających tam funkcjonariuszy w mundurze oświadczył, że to na powitanie i uderzył mnie w szczękę w ten sposób, że przeleciałem przez stojące obok krzesło. Następnie kopnął mnie kilkakrotnie w plecy oraz żołądek. Zacząłem wymiotować. Wtedy dwóch innych funkcjonariuszy w mundurach, śmiejąc się, wytarli mną wydzieliny, oświadczając, że na milicji musi być ład i porządek. (...) Po każdej odpowiedzi bili mnie pięściami i rękami po twarzy, oświadczając, że i tak stosują ulgę dla małolatów."

Dariusz Bogdan w stanie wojennym miał 15 lat. Drukował podziemna prasę, kolportował wydawnictwa i ulotki. W 1984 roku zgarnęła go milicja za rzucenie w radiowóz słoikiem z czerwoną farbą. Tłukli go 2 tygodnie niemal na okrągło. Stracił częściowo słuch, wzrok, miał złamaną podstawę czaszki, uszkodzony mózg. Nikogo nie wsypał. Dostał wyrok za napaść na funkcjonariusza - rok i 10 miesięcy. Wyszedł po 15 miesiącach, dzięki więziennemu lekarzowi, który działał w podziemiu. Wrócił do struktur podziemnych. W 1987 roku SB porwała go z ulicy i wywiozła do lasu. Kazali kopać grób. Zostawili go samego. Chcieli nastraszyć jego kolegów z redakcji "Szkoły", pisma MKO.
Myślicie, że dostał jakieś odszkodowanie?

Skąd. W 1992 roku Ministerstwo Sprawiedliwości odmówiło rewizji nadzwyczajnej wyroku tłumacząc, ze sąd skazał go sprawiedliwie, a pobicie jest wątpliwe. Dopiero w 2006 IPN uznał, że cięzkie pobicie było zbrodnią komunistyczną. Śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawców - i to pomimo faktu, że część oprawców Dariusza można odnaleźć dzięki ksiązkom meldunkowym na komendzie przy ul. Grunwaldzkiej we Wroclawiu, gdzie Darek został skatowany. wiadomo, kto był wtedy dzielnicowym. Wiadomo, że dziś ma wysoką emeryturę. Darek pracuje dorywczo. Zyje w biedzie.

"Napaść na funkcjonariusza" znika z akt oskarżonego po 10 latach. Jednak to Darek jest "kryminalistą", a nie ci, którzy mało go nie zabili.


Na zdjęciu Dariusz Bogdan (w ciemnej koszuli) z kolegami, rok 1986.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz