Zludzenia co do tego, ze cos moze w Polsce sie w koncu zmienic, powinny we mnie prysnac kilka dni po tragedii smolenskiej. Wtedy, tego 10 kwietnia, myslalam, w slad za komentatorami, ze moze wszyscy otrzezwiejemy. Niestety. Potem byl krzyz na Krakowskim, brutalne ataki na modlacych sie ludzi, zero pokazywania, ze tam byli nie tylko "obroncy krzyza", czyli katolicy spod znaku Radyja, ale takze Zydzi, muzulmanie, luteranie. Ze wszyscy tam zgromadzeni przez ten krzyz chcieli cos wyrazic, ze ten krzyz byl Znakiem pamieci. Tego jednak - tych rozsadnych glosow, wciaz pelnych bolu po stracie Prezydenta, wspanialych urzednikow panstwowych (takze z TEGO rzadu!), dzialaczy - nie bylo ani w GW, ani w TVN, ani w Dz. W RZ, owszem. Ale Rz to ostatnia duza gazeta piszaca rozsadnie.
Czy ten czlowiek, ktory zabil dzis w Lodzi, byl niezrownowazony, nie wiemy. Od oceny jego poczytalnosci sa psychiatrzy. Niemniej zakladajac jego szalenstwo nie mozna nie zauwazyc, ze nasluchal sie panow Wajdow, Michnikow, Palikotow, Walesow i postanowil zabic kogos z PiS. Nie da sie tego zamiesc pod dywan, chocby panowie Michniki, Wajdowie, Palikotowie, Walesowie bardzo chcieli.
Nie mam jednak zludzen. Mainstream znowu zamiata pod dywan odpowiedzialnosc tych szeroko komentowanych ludzi za smierc czlowieka z biura PiS. Ta smierc jednak - wierze w to gleboko - bedzie sie tym ludziom snic po nocach, w najczarniejszych koszmarach. Bo to oni go zabili slowami.
Nie, nie jestem psychofanka PiSu i Prezesa. Malo tego - uwazam, ze jego dzisiejsza wypowiedz na konferencji prasowej byla nieodpowiednia. Kaczynski czesto przesadza, zbyt czesto uzywa jezyka, ktory obraca sie potem przeciwko niemu. Nie wiem, kto mu pisze przemowienia (pewnie sam to robi), nie wiem, kto mu doradza. W kazdym razie doradza zle. Nie chcialam pisac o jego stanie psychicznym, ale ludzie, zrozumcie - ten czlowiek stracil najblizsza osobe. Trza brac tak zwana poprawke. Ale do kogo ja w ogole mowie? Powinnam mowic do jego doradcow, najblizszego otoczenia. Nic z tego tam nie dotrze, za maly zuczek jestem.
Kiedy pod krzyzem rozgrywaly sie dla nas wszystkich - z rozych powodow - gorszace sceny, napisalam pelen gniewu wpis o tym, ze mainstream i jego wyznawcy postawili nas pod sciana. Nas, obywateli nie wierzacych we wszystko, co powie wszechwladny mainstream. Obywateli w cos tam wierzacych. Obywateli, ktorzy by chieli, by ich zauwazono, ktorzy nie chca byc traktowani jak psychiczne bydlo. Mohery? A gdzie tam. Zwykli ludzie. Niekoniecznie sluchajacy Radyja. Ale czy do wyznawcow mainstreamu cos dociera?
Nie mam zludzen - tu sie nic nie zmieni. Nie licze na zadne otrzezwienie. Czy naprawde jestem jedyna, ktora czuje rosnaca ja wrzod bezsilna wscieklosc? Czy naprawde jestem jedyna, ktora ma tego wszystkiego dosyc? Czy tylko ja coraz czesciej snie o plonacych komitetach?
Postawiliscie nas pod sciana - i zaczeliscie strzelac.
Strzelajcie.
Nas ne podolaty.
wtorek, 19 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz