poniedziałek, 11 października 2010

Krzyz po holendersku

Pobyt w kraju nad rzeka Amstel jest niezmiernie pouczajacy. Tubylcy dokladnie mnie wypytali o Smolensk i, jak pisalam ostatnio, wyrazili glebokie zdumienie nicnierobieniem polskiego rzadu.

Dzis zainteresowali sie sprawa krzyza pod Palacem Prezydenckim. Po obejrzeniu paru filmikow na youtube (wraz z tlumaczeniem) wyrazili glebokie oburzenie. Dlaczego? Otoz wedle slow znanych mi Holendrow u nich kazdy ma prawo sie modlic. Zawsze. Jakkolwiek. I nikt nie ma prawa mu w tym przeszkadzac. Policjanci bedacy muzulmanami maja prawo do przerwy na modlitwe. Katolicy maja prawo nosic krzyzyki w pracy. Nikomu nic do tego. Chcrzescijanie wszelkich wyznan, muzulmanie, hinduisci i wyznawcy kazdej innej religii moga sie pomodlic na srodku ulicy. Nie wywola to tu zdziwienia.

"Gdyby nasza krolowa zginela w wypadku prawdopodobnie w calym kraju urzadonoby miejsca pamieci i tysiace ludzi by na dowolne sposoby oddawalo jej czesc" - powiedzial mi Walter. -"Pewnie ktos by postawil krzyz. I krzyz mialby prawo sobie stac. No bo komu wlasciwie on przeszkadza? A wy, Polacy, to przeciez katolicy. No to o co chodzi z tymi pijanymi ludzmi?!".

Nie on jeden jest zdumiony. Wszyscy Holendrzy, ktorym opowiadalam o sytuacji z krzyzem, nie mogli uwierzyc w nietolerancje wobec krzyza. W Holandii pijany mlodzieniec sikajacy pod krzyzem zostalby najpewniej zapuszkowany w ciagu kilkudziesieciu minut za okazywanie nietolerancji wobec przedstawicieli grupy wyznaniowej. Pijany mlodzieniec bijacy modlaca sie babcie posiedzialby za nietolerancje wobec jej przekonan i za atak fizyczny.

To jest Holandia. Kraj, w ktorym wiele rzeczy wyglada z polskiej perspektywy co najmniej gorszaco. A jednak tutaj ekscesy antyreligijne alla polacca bylyby po prostu niemozliwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz