niedziela, 25 kwietnia 2010

Nastroje

Dziś w nocy, gdzieś koło 2, odebrałam telefon od rozwścieczonej koleżanki C. Koleżanka C. zazwyczaj się w nic nie angażuje, na manifestacje nie chodzi, mediów nie śledzi. Tym razem w słuchawce zamiast zwyczajowego "Hejka, jak leci?" usłyszałam (proszę wybaczyć), co następuje:
"Ula! K...a! Jestem wk...wiona! Co te ch...e wyprawiają! K...a, trzeba iść zadymę robić pod URM-em, bo te sk...syny nas oszukują! Pi...leni ruscy agenci!"

Serce rośnie, pomimo ciężkich czasów...

1 komentarz:

  1. Parę lemingów się być może obudzi, ale nie liczyłbym w sumie na jakieś fajerwerki. Tak sobie myślałem, jak niektórzy mówili, że będzie jakieś wielkie narodowe przebudzenie po tym wszystkim, ale znaczyło by to tyle, że ta lemingoza to dość powierzchowne zjawisko. Wydaje mi się, że siedzi to w ludziach znacznie głębiej.

    Ale koleżankę proszę pozdrowić, nie piszę zresztą o konkretnie o niej.

    OdpowiedzUsuń