OK. Chcecie wojny. Robicie wszystko, żeby nas wyśmiać, opluć, sprowokować. Czasami wam się udaje. Czasem jakaś babcia wymamrocze coś o przeklętych masonach, czasem jakiś dobrze zbudowany pan zaciśnie pięści.
Ale nic nie usprawiedliwia waszej agresji, kopania i plucia staruszkom w twarz.
Nic nie usprawiedliwia policji, która udaje, że nie widzi chlania na środku jezdni, pijackich okrzyków, znieważania symboli religijnych, naruszenia nietykalności cielesnej bezbronnej osoby. Nic.
Pytam się was, policjanci: dlaczego nie reagujecie? Prikaz z góry, by nie przeszkadzać w popełnianiu wykroczeń i przestępstw? Coś tam w ustawie o policji napisali o obowiązkach, ale że władzę mamy taką, jaką mamy, to o ustawie zapominamy, tak?
Pytam się was, młodzi, wykształceni z wielkich miast: skoro podobno olewacie krzyż, to co wam szkodzi ze sobie stoi? To jak z chłopakiem, który dziewczynie mówi, ze nie zalezy mu na ślubie - skoro mu nie zalezy, to jaki problem ślub wziąć?
Pytam się was: dlaczego stawiacie nas pod ścianą? Nawet mnie, krytycznie nastawionej do Kościoła Katolickiego, krytycznie nastawionej do moherowych beretów, zdołaliście wkurwić na tyle, że gdyby nie 400 kilometrów byłabym dziś pod krzyżem. O to wam chodzi? O wojnę polsko-polską? Zastanowiliście się, czy tam nie stoi wasza babcia? Ciotka z Mławy?
A moze wy po prostu nie myślicie, zależy wam tylko na tym, żeby się nażreć frytek, wychlać pół litra i uzbierać na wakacje w Egipcie? Może macie gdzieś łzy i rozpacz innych, macie gdzieś, czy kogoś boli, może po nocach rozdzieraliście koty na podwórku, a teraz dajecie upust sadystycznym skłonnościom?
Pytam się ciebie, prezydencie-po-zaprzysiezeniu: jak mozesz twierdzić, że jesteś katolikiem, i jednocześnie nie zdobyć się na potępienie pijanej gawiedzi, nie zdobyć się na potępienie swojego kumpla, który wzywał wczoraj do przestępstwa na antenie TVN24?
Chcecie, to macie. Rozpieprzacie mi mój kraj, rozpieprzacie moje poczucie dumy - tego wam nie wybaczę. I łez staruszki, która się chciała pomodlić za Umarłych.
Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,
Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta.
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.
piątek, 6 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz