Z zasady nie recenzuję muzyki, której nie lubię, bo najczęściej się na niej po prostu nie znam. Nie znam się na metalu, więc o metalu nie piszę. Robię jednak tym razem wyjątek. Tak się łożyło, że serwisy plotkarskie żyją ostatnio głównie pozwem przeciw Paris Hilton (o 35 milionów dolarów za noszenie sztucznych włosów innej firmy niż miała nosić), wyjściem z więzienia Lindsay Lohan (mniejsza za co siedziała, i tak mi jej szkoda, bo aktorka z niej naprawdę zdolna) i chorobą narzeczonego Dody Adasia "Nergala" Darskiego. Niejaki Nergal jest wokalistą zespołu Behemoth, popularnego zagranicą, u nas znanego gównie z procesów o obrazę uczuć religijnych (słynne podarcie Biblii) i związku Nergala z Dodą.
Nergal jest w szpitalu i jak zrozumiałam ma białaczkę. Doda się wystraszyła i, jak podają pudelki i plotki, już nie będzie na scenie wychodzić z trumny (szczerze mówiąc wolałam ją w wersji rózowej niz mrocznej - teraz bardziej nadaje się na Castel Party niz na scenę). Tymczasem za Nergala modlą się rózne chrześcijańskie grupy, co Adaś skwitował "Nawrócenie? Po moim trupie!".
A propos trupa właśnie ukazał się nowy teledysk Behemotha "Alas, Lord is upon me" ("Niestety, Bóg jest nade mną"). Trupów ci w klipie dostatek, łącznie z Matką Boską z poderzniętym gardłem. Jest nawet seks, bo jak wiadomo, najlepiej sprzedaje się seks obok trupa. Sam Adaś przebrany za indianino-upadłego-anioło-niewolnika jest z bliżej niewyjaśnionych pryczyn ciągnięty na wózku do kościoła otoczony przez dzieci z zasznurowanymi ustami, księzy, mnichów i jednego popa (prawosławnego czy koptyjskiego? Nie mam pojęcia), w którym to kościele jakiś biskup uprawia seks z gołą blondynką (na szczęście blondynka nie ma biustu Dody), a Matka Boska po drodze rozpacza, że dręczą Adasia, i na koniec podrzyna sobie gardło (przy czym dokładnie nie wiadomo, czy to na pewno Matka Boska, bo chyba chodziło o Matkę Kościół). W przebitkach Adaś tapla się w bordowym kisielu razem z tłumem innych adasiopodobnych, co miało ilustrować ocean krwi przelany przez rzeczony Kościół. Na ostatek Adaś się denerwuje, pluje muchami i rozwala świątynię.
Ja osobiście bardzo bym chciała, żeby studio realizujące teledysk realizowało też teledyski innych polskich zespołów. Światło, kamera - wszytko pięknie. Gorzej z rezyserią, bo z powodu nadmiaru symboli trudno się połapać, o co dokładnie chodzi. Nawet przebranie Adasia jakieś dziwne, bo do kogo on właściwie chciał się upodobnić? I w ogóle od kiedy Indianie mają coś wspólnego z demonami? Wiadomo, że Behemoth nie kocha Kościoła, i zapewne chodziło o pokazanie, że Kościól jest fuj.
O śpiewie nie piszę, bo w ogóle nie zrozumiałam tekstu (za duzo ryku), a muzyka nie jest z mojej bajki.
Adasiu. Odkąd lezysz w szpitalu nie mozesz nagrywać, co całkiem zrozumiałe. Zyczę Ci powrotu do zdrowia. Jednak pozwól, zeby rezyserią Twoich teledysków zajęła się Doda. Ona jest przynajmniej inteligentna.
PS. Linka nie daję, bo po jaką cholerę.
piątek, 13 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz